Geoblog.pl    fini    Podróże    "MAKATAJ", czyli, MAlezja - KAmbodża - TAJlandia    Dzien 12 - Ratchaburi/ Damnoen Saduak (Plywajacy Targ)
Zwiń mapę
2010
21
paź

Dzien 12 - Ratchaburi/ Damnoen Saduak (Plywajacy Targ)

 
Tajlandia
Tajlandia, Ratchaburi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13801 km
 
Po porzadnym wyspaniu sie i zjedzeniu sniadania, zamawiamy Tuk Tuka, ktory zawozi nas za 40B na dworzec autobusowy, skad odjedza autobus do Ratchaburi. Przed wyjazdem kupuje jeszcze "wianuszek" z kwiatow, ktory Ania przypina sobie do plecaka ("wianuszki" te sa bardzo popularne w Tajlandii - zawieszaja je glownie kierowcy w samochodach - domyslamy sie, ze to na szczesliwa podroz ;)
Autobus dociera na miejsce po 2 godzinach (bilet 50B/os), a stamtad lapiemy lokalny Songthaewy do miejscowosci Damnoen Saduak. Songthaewy - to rodzaj mniejszczego autobusu, tylko z jednym tylnim wyjsciem, a w srodku po dwoch stronach sa drewniane lawy - "klimatycznie" :)
Po wejsciu do pojazdu,"na pokladzie" znajduje sie dwoch mnichow buddyjskich oraz kilka starszych Pan, ktore prawdopodobnie wracaja z zakupow zrobionych "w miescie" :)
Bardzo szybko tworzy sie super amtosfera, gdzie one cos do nas mowia.. a my potakujemy glowami i sie usmiechamy.. Atmosfera gescieje, kiedy coraz wiecej loklanych kobiet wchodzi do pojazdu, a ja jako gentelmen z PL, ustepuje miejsce starszej pani.. - w tym momencie juz jestesmy "kupieni" i do samego konca jedziemy w bardzo przyjaznej atmosferze.. Okazalo sie, ze wyszlo to wszystko Nam na dobre.. Poniewaz gdy doszlo do placenia za bilety (ktore powinny kosztowac 30B/os), kierowca po otrzymaniu od nas 100B poprostu sobie z nimi poszedl.. My nie bardzo wiedzac jak zareagowac - bo on po angielsku nawet hello nie potrafil.., pozostalismy w lekkim "szoku".. ale wtedy wkraczaja do akcji "zaprzyjaznione Panie" i kierowca juz nie mial nic do gadania.. Nawet tajskiego nie trzeba znac.., aby wywnioskowac co "te Panie" kierowcy na gadaly.. ;) Szybko odzyskalismy nalezne nam 40B i po pozegnaniu sie z "ekipa" z wesolego autobusu, ruszylismy w strone hotelu Nok Noi (Little Bird)..
Po zaplaceniu 220B za pokoj (calkiem tanio:), zamowilismy takze lodz, ktora jutro oplynie z nami "Plywajacy Targ" (1,5h za 200B/os). Warunki hotelowe calkiem niezle, aczkolwiek budynek mocno swieci pustkami zapewne dlatego, ze na "Plywajacy Targ" przyjezdzaja turysci tylko na jeden dzien z BKK...
Po zakawaterowaniu, uderzamy na lokalny market aby zakupic kilka "ciekawch" tajskich owocow.. Szybko jednak wracamy z powrotem do hotelu, poniewaz jako jedyni "biali" w tym miescie jestesmy obiektami niezwyklego zainteresowania wsrod miejscowych...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2010-11-03 07:51
Pozdrawiam Was !
 
 
fini
Piotr Wójcik
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 39 wpisów39 51 komentarzy51 214 zdjęć214 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
05.08.2011 - 20.08.2011