A wiec dotarlismy szczesliwie na poludnie Tajlandii – na wyspe Koh Lanta :))) Jest wspaniale.., ale moze jeszcze kilka slow o podrozy..
Cala “ekipa”, ktora jechala z nami autobusem zostala zebrana o godz.18.00, a po godzinie czekania wyruszylismy autobusem (upper deck) z BKK na poludnie.. Jechalo sie calkiem ok.. Siedzenia rozkladane, tv – na ktorym puscili jeden film i to w dodatku jakies chinskie kung fu.. ;) ale pomoglo, bo dalo sie przy tym oko zmruzyc ;))
O godz. 6 rano dojechalismy do Surat Thani, gdzie ok 1,5 h czekalismy na kolejny tansport – minibus, ktory zawiezie nas do miejscowosci Krabi...
Od momentu wejscia “na poklad” tego minibusa, tajski kierowca, nie powiem jak “baardzo” mily, wozil nas przez kolejne 1,5h po Surat Thani, gdzie zbieral inne osoby, ktore jada do Krabi (glownie tajow, jadacych pewnie na “gape” )..
A wiec, o godz. 9 rano wyruszylismy w strone Krabi, gdzie miala czekac na nas lodz plynaca na wyspe Ko Lanta… (o tym przynajmniej zapewnial nas kierownik agencji, w BKK w ktorej kupilismy bilety..).
W Krabi, okazalo sie jednak ze przesiadamy sie nie na lodke, ale do kolejnego minibusa, ktory jedzie 30 km na poludnie od Krabi, aby stamtad wjechac na prom i w ten sposob dostajemy sie na wyspe Ko Lanta (z pewnoscia “dla nich” znacznie taniej zabrac nas wszystkich busem na prom, niz placic za kazda osobe bilet na lodke..).. Opisujac ta podroz na poludnie, uczulam osoby ktore znajda sie w Taj, aby uwazaly na agancje i dokladnie wypytaly sie jak wyglada ich "transfer" z jednego miejsca na drugie..
Najwazniejsze ze dotarlismy na wyspe (godz.14), skad odebral nas jeden z pracownikow wynajetego przez nas domku. Nasz bungalow, znajduje sie w kompleksie domkow nad plaza (ze swietna zatoczka) o nazwie Kantiang Resort.
Za jeden nocleg placimy dosc nie wiele, bo 300B/domek/noc.., a widoczki sa tu naprawde jakies ……..kiepskie ;) Nie wiem o co chodzi.. jakas taka duza-zlota plaza, kilkanasie palm roznego rodzaju, woda to ma chyba TYLKO ze 25 stopni…. a przed naszym domkiem, na werandzie wisi hamaczek.. hmm.. no coz.. na pewno nikogo nie zachecilem do przyjechania w to miejsce.. hehe;))
Tak wiec, jeszcze tego samego dnia, zrobilismy rozpoznanie otoczenia, (blisko sklep 7 eleven, bankomat, oraz tajskie masaze ). Zakupilismy takze bilety na nastepny dzien, na wycieczke o nazwie 4 Islands).. zobaczymy jakie to wyspy na nas czekaja..
Poniewaz jestesmy mocno zmeczeni, po calej podrozy z BKK, kladziemy sie szybko spac.. Przed snem, jeszcze tylko male piwko na hamaczku… ;)