Rano, jeszcze w Bakczysaraju, żegdanym się z gospodarzami i zbieramy się razem z niemcem Kurtem na marszrutki (2,5 uah/os). Dojeżdżamy do znanego nam już „dworca”, skąd odjeżdżamy autobusem do Sewastopola (15uah/os).
Po godzinie, dojeżdżamy do centrum i bez zwiedzania tego miasta, szybko udaje się nam złapać marszrutkę na tzw. „5 km” (pętla autobusowa na obrzeżach miasta), gdzie odjeżdżają marszrutki do Bałakławy. Wsiadamy do jednej z nich (nr.9), cena 2,5 uah/os. i po 20 min lądujemy w Bałakławie.
Tu rozdzielamy się z Kurtem (jedzie dalej sam w stronę Jałty), a my idziemy do motelu o nazwie „Listrigon”, gdzie mamy zarezerwowane 2 noclegi (rezerwacja dokonana z PL). Koszt noclegu to 150 uag/pokój 2 os.) Pokój jest klasy C, czyli najniższej, ale jest całkiem ok – z piętrowym łóżkiem;) Natomiast widok z motelu jest całkiem niezły, ponieważ stoi on na wzgórzu, z którego widać całą zatokę bałakławską
Całe miasteczko robi niezłe wrażenie, w szczególności dzięki portowi, który jest otoczony górami, a wyjście do morza jest całkowicie zasłonięte. Na wzgórzu, widać pięknie położone ruiny twierdzy Genueńskiej...
Po odświeżeniu się, idziemy zwiedzić port oraz udajemy się do muzeum łodzi podwodnych, które to stacjonowały za czasów socjalizmu. Wejście do muzeum to 30uah/os. – warto!Bardzo ciekawe wnętrza, korytarze, kanały i ekspozycje, a to wszystko w temp ok 15 stopni brr ;)
Po zwiedzeniu muzeum, wracamy do motelu i odpoczywamy po całym dniu cieszą oko widokiem na zatokę ;)