Dziś plan zwiedzania jest ambitny, ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Jedziemy marszrutką pod kolejkę aby wyjechać na górę Aj Petri (góra św. Piotra). Gdy już się tam znajdujemy, okazuje się, że mamy ok 1-2 h czekania w kolejce do kas po bilety (60uah/1os.). Gdy już się wyczekaliśmy w mega upale na upragnione bilety, wsiadamy do wagonika (made in ZSRR) no i w górę..! Widoki i wrażenia naprawdę super. Jednak na samej górze – rozczarowanie. Na czytaliśmy się wcześniej na forach itp, że jest to miejsce „bajkowe i orientalny świat” – bzdura Knajpki (a raczej drewniane budy) z jedzeniem i grillami na zewnątrz są powiedzmy że ok – ładny zapach z grilla.. i smaczne jedzenie (ale drogie! – 30uah miska zupy..)
A poza tym to sokoły do zdjęcia trzeymane na sznurkach (od małego) przez ukraińców w czarnych kurtkach i okularach... Budy jak już wspominałem z desek lub sidingu, no i generalnie wielkie nie porządek.. Każdy naciąga turyste ile może – tak więc na samym szczycie bez rewelacji. Sam zjazd z góry busem (50uah/os – utargowaliśmy do 40 uah) dostarczył sporo wrażeń. Zakręt za zakrętem (po 180 stopni).. no i fajne widoki..
Po wylądowaniu w Jałcie udajemy się do centrum – główny deptak przy morzu z ogromny pomnikiem Lenina na środku;). Niestety, na tym się kończy nasz dzień zwiedzania, bo nadchodzi ogromna burza. Ewakujemy się z Jałty łapiąc marszrutkę do Liwadii, gdzie znajduje się „słynny” pałac (spotkanie 3 przywódców po II wojnie światowej).
Niestety rozpadało się tak mocno, że nasze wszystkie plany się dosłownie „rozmyły”, bo po Liwadii miało być jeszcze Jaskółcze Gniazdo. Wracamy więc do Ałupki. Co się okazuje, w Ałupce nie spadła ani jedna kropla deszczu (Ałupka oddalona o ok 6 km od Liwadii).
Nie psujemy jednak sobie tym wszystkim nastrojów. Kupujemy piwko, arbuza i udajemy się na pobliską plaże
Jutro przecież, też jest dzień...!